Free travel home page with storage for your pictures and travel reports! login GLOBOsapiens - Travel Community GLOBOsapiens - Travel Community GLOBOsapiens - Travel Community
Login
 Forgot password?
sign up


Top 3 members
wojtekd 60
Member snaps

Andrzej's Travel log

about me      | my friends      | pictures      | albums      | reports      | travel log      | travel tips      | guestbook      | activities      | contact      |

Wiecej wpisow o biezacych podrozach mozna znalezc na Twitterze: http://twitter.com/ostrand_ao

Log entries 61 - 70 of 120 Page: 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12



Jul 23, 2013 08:00 PM 24.07.2013 (cz.II): Welcome in The Gambia

Z Barcelony startujemy punktualnie, chwile przed 19. Lecimy liniami Vueling do stolicy Gambii - Banjul. Lot trwa troche pond 5h i mija szybko. 'Zaprzyjazniamy' sie z siedzacym obok gambijczykiem, probuje podpytac o kilka praktycznych spraw, ale niewiele moze mi pomoc, mieszka od lat w Niemczech. Na lotnisku odprawiamy sie w tempie blyskawicznym. Po wypelnieniu 'papierkow', ustawiamy sie w kolejke do urzednika imigracyjnego... mala niepewnosc w nas jest, ale zachwujemy kamienne twarze. Pan nawet nie pyta o nic, bierze pieczatke i stawia stemple w paszporcie - jestesmy juz w Gambii!!!*)
Po wyjsciu z odprawy, nasz plecak juz na nas czeka, mozemy isc dalej. Teraz przeswietlenie bagazy. Ups! Zostalismy skierowani na kontrole bagazu, walizka z darami dla dzieci, nie spodobala sie... przed niewielkim pomieszczeniem, wiekszosc czekajacych sciska w garsci banknoty... ale ja nie zamierzam dac nawet jednego dalasi... otwieram walizke, mowie ze to "for gambian's children" i jestesmy wolni. To koniec wszelkich kontroli. Od wejscia do terminalu cala procedura zajela nam nie wiecej niz 20 minut, doslownie ekspresowo. Super! W hali przylotow zaczepiaja nas miejscowi, o transport, wymiane pieniedzy, noclegi, itp. Najpierw szukamy bankomatu, wyplacamy troche dalasi... i zabieramy sie za nogocjacje ceny taxi... ale latwo nie jest, zaczelo sie od D700, a skonczylo sie na D550... Wszyscy nastawieni pozytywnie, przy okazji dosc wesolo. Idziemy na parking. Auto na pierwszy rzut oka nie wzbudza zaufania... duzo 'sznurka' poszlo na jej sklecenie... ale twardo pakujemy sie i ruszamy! Po przejechaniu moze 2-3km silnik zaczyna przerywac, prychac i czuc, ze nie mam mocy... kierowca potwierdza - mamy problem! Stajemy po kilku metrach, przy stacji benzynowej... no i zaczyna sie grzebanie pod maska... kierowca proponuje abysmy poszli na kawe, bo to potrwa:( Leo juz zmeczony, wiec mowie, ze o tej porze kawy nie pijam i niech zalatwia inny transport... po jakichs 15 minutach podjezdza nowe auto, ciut lepsze... przepkowujemy sie i jedziemy dalej:) Nocleg mamy zarezerowowany w Cape Point w Bakau, docieramy tu okolo 23 tutejszego czasu (w Polsce jest juz 1 w nocy). Adamas Gust House luksusowym miejscem nie jest, ale klimat ma. Dobrej nocy!

*) Gwoli wyjasnienia: przepisy z wizami dla Polakow sa dosc niejasne; teoretycznie od obywateli panstw UE nie wymagana jest wiza, ale dotyczy to ponoc tylko 'starych' panstw UE; konsulat Gambii w Warszawie wydaje wizy dla Polakow i kosztuja one 50$/osobe; ale w sieci jest wiele informacji, ze turysci przekraczaja granice bez wiekszych problemow bez wizy, nieraz trzeba sie nagimnastykowac, aby przekonac urzednika do swojej interpretacji przepisow; poza tym mozna wizy uzyskac tez na miejscu, na granicy dostaje sie pieczatke, uprawniajaca do przebywania przez 48h w Gambii, a w tym czasie mozna uzyskac wize w Banjul. Informacja dla osob planujacych podroz do Gambii w przyszlosci: od pazdziernika, kiedy to rusza oferta wyjazdow do Gambii z biurami podrozy, wizy dla Polakow maja zostac zniesione.



Jan 08, 2013 10:00 PM 09.01.2013: Zwiedzamy Kijow :)

Pozdrawiamy z Europy!!! Napisze krotko: utknelismy teraz w Kijowie... Moze za pol godziny uda nam sie w koncu wyleciec... do Katowic. Ale dopoki nie wyladujemy nie bedziemy tego pewni. Dzis kilka razy juz, juz mielismy leciec... AeroSvit strajkuje, bankrutuje i nie wiadomo jakie jeszcze plagi ukrainskie na nich spadly?! Jednym slowem Sajgon w Kijowie. Ale nie upadamy na duchu. Mam nadzieje, do uslyszenia w Polsce... ostatni dzien jeszcze opisze dokladaniej, bo byl ciekawy i bardzo pouczajacy...

PS. Okolo 20 ladujemy w Katowicach. Dzieki uprzejmosci wspoltowarzysza zmagan w podrozy zabieramy sie do Wawy samochodem i punkt polnoc jestesmy w domu:)



Jan 07, 2013 10:00 PM 08.01.2013: Nieoczekiwany nocleg w Pekinie

Do Pekinu dolatujemy planowo. Linie Malaysian Airlines sa naprawde fajne. Chwile po polnocy ladujemy, pozniej szybka odprawa, odebranie bagazu i przebieramy sie w cieple ciuchy. Wracamy do zimnych klimatow. Teraz mamy ponad 5h na przesiadke na samolot do Kijowa. Niestety od samego poczatku przy naszym locie widnieje niepokojace "delayed"... Leo uklada sie do spania i tak mijaja prawie 4h. Wstajemy, bo czas sie odprawic... a tu mega zaskoczenie. Samolot jest opozniony 14h (slownie: czternascie godzin)... Linie AeroSvit znow nas zaskakuja!!! W zamian lotu mamy przejazd do hotelu. Jest duze zamieszanie. Sa tylko dwie osoby do obslugi, a kazdy chce sprobowac przelozyc lot lub przynajmniej dowiedziec sie co z dalszymi etapami podrozy. My w miare szybko dowiadujemy sie, ze nie ma szans na inny lot, musimy czekac... Jedziemy do hotelu FX. Jest juz prawie 5 rano. Kladziemy sie spac i spimy do 12... Pozniej jemy "smieszny" obiad i czekaaaaaaaaamy... Mijaja kolejne godziny, a tu nic, doslownie zero informacji, nikt nic nie wie. Duzo Rosjan. Oni nie traca czasu - pija. Pogoda dzis piekna w Pekinie - zadnej chmurki na niebie, ale zimno piekielnie. Wychodzimy na maly spacer, ale jestesmy slabo ubrani, wiec dosc szybko wracamy. Hotel polozony jest blisko lotniska, wiec do centrum Pekinu daleko, ale tutaj mozemy popatrzec na zycie zwyklych chinczykow... ciekawe klimaty. W koncu okolo 18:30 dowiadujemy sie (pokatnie), ze niedlugo bedzie transfer na lotnisko. I rzeczywiscie zaraz ponownie jestesmy na lotnisku... oj w ciagu 2tygodni to chyba nasza czwarta tutaj wizyta, juz niezle je poznalismy. Chwile musimy poczekac na rozpoczecie odprawy, ale po chwili rusza... Odlot mamy za 3h o 22:00 miejscowego czasu. Na oslode dostajemy business class i zaproszenie do ekskluzywnej poczekalni:) Mozemy sobie zjesc, napic sie (nie koniecznie wody) oraz polezec... Mam nadzieje, ze lot przespimy. Do uslyszenia juz z Europy. Dobrej nocy!



Jan 06, 2013 10:00 PM 07.01.2013: Petronas Towers & Menara

Dzien dobry! Fajny ten hostel, dobrze polozony, czysciutko i milo... Wstajemy chwile po 8-ej i niespiesznie szykujemy sie do nowego dnia... Chwile przed 10 ruszamy na zwiedzanie KL. Pierwsze kroki kierujemy w kierunku symbolu miasta czyli Petronas Towers. Po drodze co chwila zadzieramy glowy w gore obserwujac mega wysokie wiezowce... Jestesmy zadziwieni tym widokiem, to istny las wysokich budynkow, wiele z nich jest w remoncie... zreszta juz po chwili widac, ze miasto to istny plac budowy... Dosc szybko dochodzimy pod slynne Petronas Towers... fajnie wygladaja w sloncu te dwie smukle wieze... robimy pamiatkowe fotki i wchodzimy do srodka... chcemy wjechac na SkyBridge - tarasa widokowy znajdujacy sie na 41 pietrze na wysokosci 170m nad ziemia... ale w poniedzialki jest nieczynne, wiec konczymy na krotkim spacerze po galerii handlowej znajdujacej sie wewnatrz na dolnych pietrach... Skoro tak, to postanawiamy popatrzec sobie z innego wysokiego punktu - Menara KL. Tutaj taras widokowy znajduje sie jeszcze wyzej, prawie o 100m niz w PT (choc w tamtym wiezowcu mozna wjechac oczywiscie wyzej, np. do Petroleum Clubna obiadek na 88 pietrze za jedyne 300RM)... Wjezdzamy i podziwiamy miasto z gory, ilosc wiezowcow jest naprawde imponujaca! Dalej idziemy do Chinatown i na Merdeka Square (Plac Niepodleglosci)... KL to naprawde fajne miasto... Zbliza sie 15-ta, wiec powoli zmierzamy do hostelu po bagaz. I ruszamy na lotnisko, ktore polozone jest ponad 75km od miasta w Sepang (obok toru F1). Dzis musimy dostac sie na inny terminal KLIA. O 18:40 mamy samolot linii Malaysian Airlines do Beijing... Najpierw podjezdzamy kolejka, pozniej przesiadamy sie na autobus i po 1,5h jestesmy na lotnisku. Szybko odprawiamy sie i juz jestesmy gotowi do lotu. Terminal KLIA, jak i cale miasto KL robia dobre wrazenie. Malezja to jednak inny swiat w porownaniu do Indonezji. W samolocie dostajemy fajne miejscowki w pierwszym rzedzie i mozemy wyciagnac nogi... Czeka nas dobry lot.



Jan 05, 2013 10:00 PM 06.01.2013 (cz.1): Powoli myslimy o powrocie

Wstajemy na wschod slonca, ale niestety jest dzis sporo chmur, wiec konczy sie na dlugim spacerze po plazy. Po nocy morze wyrzucilo na brzeg duzo smieci. Nota bene ocean, a takze lad sa potwornie zasmiecone, miejscowi wrzycaja wszystko tam gdzie stoja. Ale w odroznieniu od innych miejsc tutaj sprzataja, wlasnie zaczynaja. Po spacerze robimy kolko rowerem wokol wyspy. Teraz czas na sniadanko - na poczatek dostajemy talerz swiezych, soczystych, aromatycznych owocow tropikalnych. Pycha! Powoli musimy zbierac sie, o 11 mamy powrotna lodz na Bali. Zarzucenie plecaka na spalone plecy i ramiona nie jest latwe, ale trzeba zacisnac zeby i ruszac. Mamy 10 minut spacerku. Po dojsciu do "portu" odprawiamy sie szybko, ale najpierw obsluga walczy z przycumowaniem lodzi do brzegu, pozniej dlugo wysiadaja ci, ktorzy dopiero przyplyneli, dalej bagaze, a na koncu kolej na nas... Odplywamy bardzo szybko, ale po drodze zawijamy jeszcze na dwie wyspy: Gili Air oraz Lombok.Teraz juz prosto do Pandangbai. Dzis siedzimy na rufie... widok pieciu silnikow mielacych wode ma jakies hipnotyzujace dzialanie. W pewnym momencie jestesmy swiadkami dziwnego obrzedu - indonezyjczyk bierze plik serwetek, robi z nich wachlarz, odprawia jakis tajemny obrzed, szepczac cos pod nosem i zwracajac sie w rozne kierunki swiata, po czym efektownie wyrzuca za rufe... Gili bylo najdalej wysunietym na wschod punktem do jakiego dojechalismy i tak naprawde wlasnie zaczynamy nasz powrot... Bedzie on dlugi, zajmie okolo 60h. Oto jego trasa: Gili Trwangan -> Padanbai (Gili) -> Denpasar (Bali) -> Kuala Lumpur (stopover) -> Pekin - Kijow - Warszawa... miejsmy nadzieje, ze poworot bedzie bez niespodzianek:) Chwile przed 13 jestesmy na miejscu. Najwazniejsze to szybko znalezc transport do Denpasar. Bez zwloki decydujemy sie na busa jadacego prosto na lotnisko i po 15 minutach juz jedziemy. Wyglada na to, ze bedziemy mieli sporo czasu na przesiadke na lotnisku.



Jan 05, 2013 10:00 PM 06.01.2013 (cz. 2):Kuala Lumpur

Czekanie troche sie dluzylo... ale w koncu wsiadamy na poklad samolotu AirAsia. Po 3h ladujemy w KL na lotnisku LCCT. Szybko odprawiamy sie, odnajdujemy autobus SkyBus (na ktory bilety kupilismy razem z lotniczymi) i ruszamy. Do miasta jest okolo godziny drogi. Dojezdzamy do Central Station, a stamtad prepaid taxi jedziemy do hostelu Sunshine Bedz KL, ktory zarezerwowalem go noc wczesniej (90RM/pokoj, http://www.sunshinebedz.com.my). W sumie dosc szybko odnajdujemy go i chwile po 1-ej w nocy mozemy polozyc sie spac (Leo jest juz zmeczony i rozespany, bo przysypial w kazdym mozliwym miejscu)... Dobrej nocy!



Jan 04, 2013 10:00 PM 05.01.2013: Gili Islands - raj na ziemi

Ale numer... okazalo sie, ze mamy nie przestawiony czas na tutejszy (w Indonezji sa trzy strefy czasowe). Dobrze, ze rano przyszedl po nas koles z firmy, gdzie kupilismy bilety na fast boat... bo moglibysmy spoznic sie na nasza 'lajbe'. Bylismy juz gotowi, wiec szybko zbieramy sie... w porcie jestesmy w sam raz, nie musimy dlugo czekac... szybka odprawa i wsiadamy. Ta lodz jest naprawde szybka, w niespelna 1,5h jestesmy na miejscu (slow boat plynie tutaj cala noc)... Po drodze szukamy delfinow... ale nie mamy sczescia. Jeszcze przed przycumowaniem mozemy podziwiac z pewnej odleglosci trzy bajkowe Gili Islands. My plyniemy na Gili Trawangan. Juz wiemy, ze to jest miejsce do ktorego warto bylo tyle jechac:) To jest milosc od pierwszego spojrzenia... Nieskonczenie dluga, czysciutka plaza z bielutkim piaskiem, lazurowe morze i niezwykly klimat... istny raj! Zaczynamy od rezerwacji powrotu. Bierzemy kolorowa bryczke (na tej wyspie nie ma pojazdow spalinowych) i jedziemy do hotelu. Wybralismy Tanah Quita. Cena dosc wysoka... ostatecznie placimy 450kIDR. Ale miejsce jest klimatyczne - domek w ogrodzie z klimatyzacja, smieszna lazienka na zewnatrz i super loze... raczej warte tej ceny. Mamy dobre tempo, przed 11 jestesmy gotowi dac nura:) W koncu mozemy wykorzystac sprzet do snorkelingu. Plaza naprawde bajeczna, 50m od brzegu zaczyna sie rafa koralowa... nurkujemy okolo 2h (Leo troche mniej). Pozniej wynajmujemy rower, objezdzamy wyspe wokol i w szerz... z dlugimi przystankami zajmuje to nam niespelna 2h. Pozniej ponowna kapiel w morzu, poniej znow rower i tak uplywa nam dzien... tu naprawde czujemy, ze jestesmy na wakacjach:) Kolacje jemy z miejscowymi (ja owoce morza pod rozna postacia), a wieczorem idziemy do baru przy plazy (zreszta tu prawie wszystko jest przy plazy)... Zalujcie, ze Was tu nie ma!



Jan 03, 2013 10:00 PM 04.01.2013 (cz. 1): Tour po Bali

Dzis ruszamy zwiedzac Bali, zamierzamy zobaczyc kilka miejsc poocsnych w kazdym przewodniku. Wstajemy rano, pskujemy sie i po sniadaniu ruszamy. Wynajelismy na caly dzien samochod, kierowca przyjezdza prawie godzine przed czasem. Pakujemy bagaze do samochodu i ruszamy. Najpierw jedziemy do Uluwatu lezacego na Polwyspie Bukit. Jest tutaj wazna hiduistyczna swiatynia Paru Lahor, ulokowana na cyplu, ktory stromo opada ku morzu. Ponoc front tej wiatyni jest jednym z najpiekniejszych na swiecie... mozliwe! Nam zdecydowanie bardziej podoba sie klif, strome skaly porosniete w gornej czesci soczysta zielenia, o ktore rozbijaja sie morskie fale. Fajny widok. Wokol szaleja malpy gotowe zabrac wszystko... Teraz ruszamy do Ubud - kulturalnej stolicy Bali. Po drodze mijamy mnostwo warsztatow rzezbiarskich, roznego rekodziela artystycznego, itp. Szczegolnie zaskakuje ilosc rzezb przedstawiajacych przerozne bostwa hinduizmu, jak poznac nazwy ich wszystkich, dla nas pozostana one 'no name'. Zaczynamy zwiedzanie od Monkey Forest, to kolejna swiatynia ukryta w lesie deszczowym, w ktortym rzadza oczywiscie... malpy. Ciekawe miejsce - poloczenie religii z przyroda. Sptyka na wielka przykrosc, jedna z mapl zabiera Lenkowi ciasteczko, a pozniej nas przesladuja chcac wiecej. Sa naprawde beszczelne, ale zapewne dodaja miejsu uroku. Pozniej idziemy na spacer uliczkami miasta i na obiad. Ja jem z miejsciwymi pod drzewkiem gado-gado: ryz ostro pryprawiony z dodatkiem jakichs kielkow i kilku sosow... ostre, ale bardzo smaczne. Tak jak dla mnie atrakcja jest potrawa, dla miejscowych ja jestem rownie wielka:)



Jan 03, 2013 10:00 PM 04.01.2013 (cz. 2): Tour po Bali c.d.

Dzisiejsze atrakcje byly dotychczas raczej malo atrakcyjne dla Leonka... Teraz cos dla niego... jedziemy zobaczyc tarasy ryzowe. Z pozoru nic ciekawego, dopoki nie zaczelismy spaceru po nich... Wow to byla wycieczka... wracamy cali zabloceni, ale Leo jest happy:) Teraz czas jechac na nocleg... dzis nocujemy w Pandangbai. Na miejsce noclegu wybieramy Topi Inn, szczesci sie nam - czeka na nos ostatnia kwatera... dzis spimy w pokoju bez scian na szczycie domu. Oryginalne miejsce. Rano gdy bedzie wiecej swiatla zrobie kilka fotek:) Po kolacji ruszamy na rekonesan i poszukiwanie transportu na jutro. To tyle na dzis. Bye:)

PS. Dzis w ciagu dnia nie padalo, z wyjatkiem malego porannego deszczyku, za to bylo potwornie goraco i duszno... sam nie wiem co lepsze, jednak deszcz przynosi ochlode.



Jan 02, 2013 10:00 PM 03.01.2013: Rozpusta na Bali

Dzis spalismy dlugo, niespiesznie wstajemy. Zamawiamy sniadanko do pokoju (to nie fanaberia, w tym hotelu tak jest podawane). Jemy je na naszym tarasie z pieknym widokiem na ogrod i basen. Sielanka! Caly dzien mamy zreszta taki - glownie nad basenem i oceanem. Slynne (ponoc) plaze Kuta sa potwornie brudne, pelno tu smieci... ale udaje sie znalezc skrawki wzglednie czyste... Leos walczy glownie z falami, ma niezla zabawe. Co prawda sporo dzis pada... ale na Bali deszcz pada inaczej niz na Jawie, jest to spokojny deszczyk... az milo:) Po poludniu wiecej chodzimy, a wieczorem idziemy obejrzec (z zewnatrz) przybytki rozpusty - Bounty, Sky Garden i dziesiatki innych znajdujacych sie na ulicy Legian. Mimo, ze nie ma tu teraz sezonu turystycznego (ten swiateczno-noworoczny juz minal) klienteli nie brakuje... To tyle na dzis. Jutro rano opuszczamy to miejsce... ja mam chyba dosc tych klimatow?! Pa!

Page: 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

Publish your own story!


  Terms and Conditions    Privacy Policy    Press    Contact    Impressum
  © 2002 - 2024 Findix Technologies GmbH Germany    Travel Portal Version: 4.2.8