Free travel home page with storage for your pictures and travel reports! login GLOBOsapiens - Travel Community GLOBOsapiens - Travel Community GLOBOsapiens - Travel Community
Login
 Forgot password?
sign up


Top 3 members
wojtekd 65
Member snaps

Andrzej's Travel log

about me      | my friends      | pictures      | albums      | reports      | travel log      | travel tips      | guestbook      | activities      | contact      |

Wiecej wpisow o biezacych podrozach mozna znalezc na Twitterze: http://twitter.com/ostrand_ao

Log entries 81 - 90 of 120 Page: 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12



Dec 28, 2012 10:00 PM 29.12.2012 (cz.2): Yogyakarta

Ambitnie postanawiam, ze do centrum pojedziemy autobsem miejskim. Ale gdy tylko wychylamy nosy spod dachu spadaja piersze krople, a po chwili sciana wody. Juz wiemy jak w tym klimacie wyglada pora deszczowa:-( Leo szaleje w tym deszczu z radosci, a miejscowi maja ubaw z Leonka. Po chwili dostajemy sie na przystanek (placimy po 3tys. IDR), Leo tutaj nie ma znizki, zaciagamy jezyka i czekamy... ponoc system komunikacji zostal niedawno unowoczesniony... czekamy niskonczonosc, budka przystanku zabudowana, ala tak mala, ze stoimy tam poupychani jak sledzie, a autobus "nasz" przyjezdza po 30min. Uff, udalo nam sie nawet dopchac i wsiasc, oczywiscie jestesmy jedynymi obcokrajowcami w tym autobusie, wiec jestesmy dla nich niezla egzotyka, a Leo oczywiscie najwieksza, co odwazniejsci go dotykaja... znamy to z innych wyjazdow, wiec dopoki nie przeszkadza to Leoskowi, to nie ma sprawy... Gdy Leo robi za modela, ja "zagaduje" goscia z obslugi autobusu (robi on za upychacza, czy pomaga starszym ludziom wysiasc, itd.) i on doradza, zebysmy sie przesiedli w inny autobus, pozniej w kolejny i w koncu dojezdzamy... na lotnisko (mina obslugi przystanku bezcenna, dodam tylko ze cala ta przejazdzka za jedyne 6tys. rupii)... W koncu dojrzdzamy w poblize hotelu. Caly czas leje-sciana deszczu, a ulicami plynie rzeka wody. Bierzemy riksze i dojezdzamy pod hotel (wybrany z przewodnika LP), niestety nie ma miejsc. W hotelu obok to samo, w nastepnym rowniez... Ups! Ale po odwiedzeniu kilkunasu, wszystkie w zasiego 100m, wybieramy cos... Hotelik Supalama (wlasciwie homestay), wcale sympatyczny, lacznie z cena (300tys.IDR). W tym okresie ceny sa kosmiczne i jest full turystow (obcokrajowcow stosunkowo malo). Szybki prysznic i ruszamy do miasta, mi bardzo sie podoba, prawdziwa Indonezja, zero lukru...Nieprzerwane karswany riksz i tut-tukow, jedzenie w przewoznych budkach... a jak dobre napisze innym razem. Dobrej nocy!



Dec 27, 2012 10:00 PM 28.12.2012 (cz. 1) Pekin w 30h

Wczoraj pozno polozylismy sie spac, bo Leo nie mogl pozegnac sie z Marika...wiec ambitny plan pobudki o 7:30 legl w gruzach jeszcze wczorajszego wieczoru... Rano o tej porze mialem sily tylko na tyle, aby wylaczyc budzik, wiec wstalismy ok. 9:30, co tez nie bylo latwe (jetlag?). Szybka toaleta i sniadanko w stylu angielskim na dole w Helen's Club (dodatkowe 28juanow/osobbe). Tutaj znow duzo osob, to ulubione miejsce spotkan obcokrajowcow. Przed 11 ruszamy, cel - Wielki Mur Chinski. Pojedzimy pociagem do Badaling. Tylko trzeba ustalic gdzie jest dworzec polnocny... najpierw metro nr 2, a pozniej juz pieszo do dworca. Na stacje docieramy w kilka chwil, okazuje sie ze pociag do Badaling mamy dopiero za 2h, wiec zmieniamy plany i jedziemy najpierw na plac Tiananmen. Leo gdy uslyszal historie o krwawo stlumionym protescie w 1989r. z uzyciem czolgow natychmiast chce go zobaczyc...  Jego wielkosc robi wrazenie (choc w Chinach wszystko jest big i przestaje to po pewnym czasie dziwic), najbardziej podoba sie nam Brama Niebianskiego Spokoju z wielkim portretem Mao... reszta choc monumentalna nie szokuje, ale jego wielkosc i historia powoduje, ze czuje sie miscytyzm tego miejsca.



Dec 27, 2012 10:00 PM ...Pekin w 30h

Po obejrzeniu placu wracamy na dworzec polnocny, kupuje bilet do Badaling (pociag S2 kosztuje tylko 6 juanow, Leo free - Pani zmierzyla go wzrokiem i zawyrokowala, ze za darmo...). Wchodzimy na dworzec, bo kasy sa obok, oczywiscie przechodzimy kontrole bezpieczenstwa (tutaj kontroluja wszedzie, przy wejsciu do metra, do urzedow, do wiekszych sklepow) i zaraz jestesmy w poczekalni, oczywiscie ogromnej... na perony wpuszczaja dopiero jak pociag jest gotowy... Dworzec ogromny, perony-tasiemce. Jedziemy, po drodze tuz przed Badaling zaczyna sie gorzysty teren i widac pierwsze fragmenty muru, fajne widoki:) Po okolo 70 minutach jestesmy na miejscu, proszy snieg i jest wietrznie. Niezwazamy na to i ruszamy w kierunku Muru. Ten fragment oglada rocznie ponad 10mln ludzi i zostal kosmerycznie odnowiony, bo caly Mur jest w zlym stanie... Bilet wstepu kosztuje 45RMB, dzieci do 120cm za free (Leo zalapal sie). Ruszamy... snieg zacina i wieje, ale arcydzielo mingowskiej inzynierii wojskowe robi wrazenie. Wspinamy sie w gore pomimo, ze jest bardzo slisko. Budowla jest niezwykle intrygujaca... czy to nadludzki wyczyn, dzielo szalenca czy bezuzyteczna budowla? Nie wiem. Nam sie podoba! Po przejsciu okolo 2km zawracamy, pozostale 6428km przejdziemy innym razem:-) Z powrotem nie musimy schodzic, wiekszosc trasy zjezdzamy na butach po sliskim sniegu... niezla jazda! Wracamy... chwile po 17 docieramy do Beijing North. Teraz w planie mamy wizyte w... teatrze. Wybieramy sie do Teatru Czerwonego na Legende kung-fu, megaprodukcje grana od ponad 20 lat. Docieramy tam dosc sprawnie, dzeki Chinczykom - sa bardzo pomocni i nawet pomimo slabej znajomosci angielskiego probuja pomoc. Jest sztuka i sa bilety, ceny slone (od 180 do 630 juanow)... Spektakl to mieszanka walki, akrobacji i tanca - Leo oglada calosc z otwarta buzia. Przestawienie warte obejrzenia, polecam! Wracamy do hostelu po bagaz i ruszamy na lotnisko...



Dec 26, 2012 10:00 PM Beijing - pierwsze wrazenia

Okolo godziny 3 w nocy (miejscowego czasu) ladujemy w Bangkoku, temperatra +25stopni:) Szybka odprawa paszportowa - dostajemy 30-dniowe wizy i ruszamy ponownie sie odprawiac... niestety, bo chetnie bym tu zostal dluzej... lotnisko robi dobre wrazenie, pomimo wielkosci wszystko jest dobrze zorganizowane - trudno sie pogubic. Po okolo godzinie znow jestesmy w strefie odlotow, ale mamy jeszcze ponad 4h, wiec probujemy spac... mi niestety nie udaje sie, wiec planuje dalsza podroz... W koncu zbliza sie godzina odlotu - teraz lecimy liniami Thai Airways - wiec powoli konczy sie nasza krotka wizyta w Bangkoku. Teraz ja czuje zmeczenie, nawet na chwile przysypiam... Ale lot ok, szczegolnie obiad robi dobre wrazenie - krewetki w roznej postaci:) Po oolo 4h ladujemy w Pekinie... tylko cztery godziny lotu, a temperatura spadla do -5stopni... Brrrr:( Nasze dokumenty i wizy sa ok, wiec odprawa jest szybka... i teraz zaczyna sie nasza prawdziwa przygoda:) Po odebraniu bagazu najpierw ubieramy sie w cieple rzeczy, wyplacamy kaske i opuszczamy bezpieczny azyl lotniska... Do centrum jedziemy Aiport Express Train (25RMB/osobe), a dalej metrem nr 2 (przejazd 2RMB) i po niespelna godzinie jestesmy w centrum Pekinu, przy placu Qianmen. Zmierzamy do hostelu 365Inn... mam schematyczna mapke i szukamy... ale sprawa nie jest taka prostu... krazymy ponad 40minut, miejscowi probuja nam pomoc, ale raz idziemy w jedna, a po chwili w druga strone... w koncu znajdujemy chlopaka, ktory nas zaprowadza na miejsce... Hostel polozony jest w okolicy pekinskich hutongow (a dokladniej tego co po nich pozostalo...), na mnie robi to niesamowite wrazenie... poczulem klimat Pekinu, te budki z jedzeniem i starzy chinczycy z "kubkami" na herbate sprawiaja, ze miejsce to ma swoj klimat... ciezar plecaka i mroz nie robia wiekszego wrazenia... chlone prawdziwe Chiny, niestety nawet setka zdjec nie odda tego klimatu... to trzeba zobaczyc:) Ale ja to nic, Leo to jest bohater - idzie dzielnie (z otwarta buzia), pomimo mrozu i zmeczenia, bez slowa sprzeciwu... Hostel jest klimatyczny, ludzie z calego swiata (co ciekawe najwiecej slychac hiszpanskiego)... Leos pomimo zmeczenia (od 30h jstesmy w podrozy) pelen wigoru, staje sie ulubiencem kilku Japonek - "rozmawia" i bawi sie z nimi od ponad 2h... Ale czas polozyc sie spac, jutro rano ruszamy na chinski mur...



Dec 25, 2012 10:00 PM Azja 2012/13

Azja 2012/13 Wyruszamy do Azji... glownym naszym celem jest Indonezja, ale po drodze odwiedzimy tez Chiny i Malezje:) Niestety mamy tylko dwa tygodnie (a przydalyby sie dwa miesiace), wiec bedzie to Azja w pigulce, niemniej mam nadzieje, ze uda nam sie co nieco zobaczyc i poczuc ta magie Azji... Mapka obok pokazuje jak dluga trasa nas czeka w tak krotkim czasie... Trzymajcie kciuki za nasz szczesliwy powrot!

Drogi z Europy do Pekinu niekoniecznie prowadza przez Bangkok, ale nasza tak... "Dzieki" zmianie siatki polaczen przez AeroSvit nasza podroz bedzie dluga, bo lecimy trasa Warszawa-Kijow-Bangkok-Beijing...
W Wawie odprawiamy sie blyskawicznie, niestety jest jeden feler, bo udaje sie nam odprawic tylko do Bangkoku, tam bedziemy musieli odebrac bagaz i odprawic sie ponownie, dobrze ze mamy sporo czasu na przesiadke. Waga naszego bagazu to16,5kg, nawet Pani z obslugi wyrazila slowa uznania (choc sam sie zastanawiam czy to powod do chwaly?!)... Podroz do Kijowa mija bez niespodzianek, tylko na miejscu tranzyt to droga przez meke, w kolejce do kontroli bezpieczenstwa (czynna byla tylko jedna bramka) stalismy 1,5h z 2h jakie mielismy na przesiadke... niestety chyba Ukrainie daleko do swiatowych standardow:( Lot do Bangkoku mija dosc szybko, pomimo ze trwa ponad 9h... Leo duzo rysuje - oczywiscie glownie samoloty i w tej dziedzinie bliski jest juz mistrzostwa, szczegolnie jesli chodzi o kolory i wszelkie szczegoly...



Feb 16, 2010 09:00 PM Powrot do domu

Pobudka i idziemy do sklepu po buleczki na sniadanie. Snieg po pachy i niezly mrozik. Ja ruszam jeszcze na spacer do centrum. Pierwsze wrazenie - Helsinki sa piekne. Jest czysto, az sterylnie. Nawet snieg na ulicach jest bialy, a nie szarobrudny. Miasto budzi sie do zycia... W hostelu tez budzi sie zycie. Spotykamy sporo Rosjan, ale sa i Polacy, i Finowie. Wiekszosc mieszka tu raczej dluzej i chyba pracuja tutaj.
O 11 mamy lot do Warszawy. Na lotnisku odprawiamy sie sprawnie, pijemy kawke i robimy male zakupki (m.in. obiecany przez cala podroz "zestawik" dla Leonka). Poczatkowo lot mija ok, za to po planowanym czasie ladowania w Wawie pilot podaje komunikat, ze lotnsiko Okecie jest zamkniete. Krazymy wiec nad Warszawa okolo 2h i w koncu jest zgoda na ladowanie. Super, ze ladujemy tutaj i nie zostajemy przekierowani na inne lotnisko. Po 30 minutach jestesmy w domu. Home, home! Sweet home!



Feb 15, 2010 09:00 PM Bye, bye !ncredible India

Pobudka, pakowane i uorkzana lnsko. Tak to juz koniec naszej przygody w Indiach. Fascynujacy kraj, wiele roznorodnosci, czasami mieszanka wybuchowa, ale napewno kraj wyjatkowy i jedyny w swoim rodzaju!
Przy odprawie jest male zamieszanie, bo najpierw bagaz zostaje nadany bezposrednio do Warszawy, a my dzis udajmy sie tylko do Helsinek i tutaj mam zaplanowany nocleg Ale zaraz zostaje to poprawione, chociaz my jestesmy troche sceptyczni...Ciekawe gdzie znajdziemy nasz bagaz?:) W samolocie czas mija milo i spokojnie. Mamy piekne widoki na Himalaje i czerwone winko...
W Helsinkach ladujemy planowo, chwile przed 14. Mamy male zamieszanie z odbiorem bagazu - pomylilismy terminale, ale po chwili onajdujmy go (okazuje sie, ze jednak zostal nadany poprawnie). Wychodzimy na zewnatrzi niestety jest to dla nas traumatyczne doznanie, tylko Leos nie moze uwierzyc ze jest tu tyle sniegu. Biega i krzyczy. Bierzemy autobus i jedziemy do centrum. Stad jest ponoc kilka minut pieszo do hotelu, ale niestety okazuje sie ze pieszo jest to dosc daleko i zaraz Leonkowi robi sie bardzo zimno.Cale szczescie ludzie sa bardzo pomocni i po 15 minutach zmarznieci meldujemy sie w EuroHostelu. Jest tu milo i najwazniejsze cieplo, wiec nie ruszamy sie juz stad dzsiaj nigdzie. Zwiedzanie Helsinek musi poczekac... Dobranoc, do zobaczenia jutro w Polsce!



Feb 14, 2010 09:00 PM Powrot do Delhi

Oj zmarzlismy tej nocy, tylko Leos mowi ze nie. My na rozgrzewke bierzemy kawke . Opoznienie blisko 2 godziny. Oj moglaby juz ta podroz sie skonczyc... I skonczyla sie o 11, z ponad 3 godzinnym opoznieniem. Cala podroz trwala 15 godzin, ale coz najwazniejsze ze dotarlismy do celu. Tu juz znana droga do hotelu i my tu znani... Prysznic, male przekaski i ruszamy zobaczyc grobowiec Humajuna. Mauzoleum z czerwonego piaskowca , uznawae za najlepszy przyklad architektuy mogolskiej w Delhi. Byl ponoc akze inspiraja dla tworcow Taj Mahal, ktorego my tym raze nie zobaczymy. Na wizyte w Agrze zabraklo nam czasu, pomimo ze lezy tak blisko od Delhi. Mauzoleum znajduje sie w pieknym ogrodzie, mamy wiec tu chwile relaksu, szczegolnie ze Loe zasnal. Nastepnie wracamy do centrum na Main Bazaar. Robimy jeszcze male zakupki. Kolacje jemy w restauracji na dachu. Spacer wieczorowa pora na zakonczenie podrozy, na pozegnanie Delhi!



Feb 13, 2010 09:00 PM Nocna podroz do New Delhi

Rano budzi nas glosna muzyka i modliwy z pobliskiej swiatyni Kriszny. Znow zaczynamy zwiedzanie od ghat. To miejsce jest naprawde niezwykle i przyciaga, choc obrazy juz znane. Dochodzimy do ghaty Manikarnika, gdzie chwile ogladamy ten niezwykly teatr nad Gangesem. Robi sie upal. Leonek zasypia, a my ruszamy w waskie uliczki miasta, aby schronic sie od palacego slonca. Mijamy co chwila kondukt pogrzebowy. Jest on tutaj zazwyczaj bardzo krotki, sklada sie z kilku osob i pedzi tak szybko, ze trudno za nim nadazyc.
Chcemy uczic walentynki egzotycznym drinkiem, ale bez szans. W poblizu swietej Gangi picie alkoholu jest scisle zakazane i ze swieca szukac miejsc gdzie podaja alkohol. Za to nasze oczy ciesza miliony kolorow tkanin i strojow oferowanych na kramach, ktorych tutaj jest mnostwo. Trafiamy w koncu do dzielinicy muzulmanskiej i na miejscowy bazar. I tak mijaja 2-3 godziny. Wracamy nad Ganges i bierzemy lodz na godzinna przejazdzke. Pojawiaja sie nowe wrazenia podczas obserwacji gath od strony rzeki. Widac wiekszy obszar i jeszcze wieksza roznorodnosc tego co tutaj sie dzieje. Praktycznie na kazdej z ghat jest czczone inne bostwo, widac roznorodnosc tej religii. Kapiace sie krowy wygladaja jak hipopotamy, tyle ze z rogami:) Ale najwieksze wrazenie robi na nas widok plywajacego w wodzie ludzkiego ciala...
W hotelu jemy obiadokolacje, Leonek ma towrazystwo - pana z recepcji, chodzi za nim krok w krok, a nas wogole nie slucha:( Odbieramy bagaze z przechowalni, bierzemy motoriksze i juz jedziemy na dworzec kolejowy. Bydynek z zewnatrz jest bardzo okazaly, a w srodku i na peronach po prostu "Meksyk". Wsiadamy do mrocznego pociagu i ruszamy juz na starcie z godzinnym opoznieniem. Przed nami calonocna podroz do New Delhi. Pasazerowie po chiwli zaczyanaj kolacje: wyjmuja swoj prowiant, ale po wagonie co chwila przechodza stewardzi. W firmowych uniformach proponuja roznorodne przekaski i pelne zestawy kolacyjne. Ten pociag jest duzo czystszo od tego, ktorym podrozowalismy z Jasalmeru do Jodhpuru. Po kolacji podrozni wyjmuja z kolei swoje poslania i rozkladaja sie, gdzie sie da (bo nie wszyscy maja wykupione kuszetki). A my nie mamy nic. Jedyne wieksze przykrycie to recznik... dla Leonka wystarczy...



Feb 12, 2010 09:00 PM Niezywkle misterium nad Matka Ganga

Swit. Poranek jest chlodny. Ruszamy nad Ganges i ghaty. A tu o wschodzie slonca odbywa sie niezwykle misterium. Rytualne kapiele, modly nad swieta Ganga oraz taczace sie tutaj codzienne zycie sa czyms niepojetym. Ganges dzis spowity jest mgla, co wzmacnia wrazenia tajemniczosci tego misterium. W oddali majacza zarysy lodzi, ktore przewoza turystow obserwujacych brzeg z drugiej strony. Wokol bardzo duzo ludzi, niektorzy zanurzaja sie w wodzie, inni modla sie nad jej brzegiem, a jeszcze inni piora, jedza, pija czaj, itd. Dochodzimy do miejsca gdzie plonie stos kremacyjny. Tutaj nie mozna robic zdjec, co chwila miejscowi o tym informuja. Tego Widoku jednak nie trzeba utrwalac na zdjeciach aby zapadl na zawsze w pamieci. Na stosie wiekszosc ciala spalana, z jednej strony pozostaly niespalone gole stopy, a z drugiej okryta w calunie glowa nieboszczyka. Obok biega mnostwo psow i przechadzaja sie swiete krowy, a tuz obok inni prowadza codzienne zycie. Widok przeszywajacy na wskros...
Na chwile oddalamy sie od ghat. Idziemy na sniadanko i ciepla kawka. Ulice po malu robia sie tloczne, jest juz 9:00. W kawiarence spotykamy dziewczyny z Polski - studentki. Beti troszke z nimi rozmawia, wymieniajac uwagi o Indiach.
Dzien zaczal sie na dobre. Wyszlo slonce i teraz jest juz cieplo. Idziemy do hotelu po nasze rzeczy i po chwili mamy juz nowy hotel - Hajfa.
Znow wracamy nad Ganges, bo dla nas jest to niewatpliwie najciekawsze miejsce w Varanasi. Slonce rozwialo mgle, wiec widac teraz rzeke w pelnej krasie. Nie jest wcale tak szeroka jak sie wczesniej wydawalo. No i niestety jest brudna, co wczesniej nie kulo az tak w oczy. Zreszta dla europejczyka to zanieczyszczenie Swietej Gangi stanowi niepojety fenomen w kontekscie uwielbienia tej rzeki okazywanej dla niej przez wyznawcow hinduizmu. Wystarczy wspomniec, ze np. stezenie bakterii fekalicznych wynosi tutaj 1.5mln/litr, a dopuszczalny do kapieli limit to 500/litr! Kapiacy nie tylko zanurzaja cale ciala, ale rowniez plucza usta. My mamy obawy przed zanurzeniem reki w tej "swietej" wodzie. Udajemy sie teraz w kierunku Manikarnika Ghat, ktora jest glownym niejscem kremacji. W tym miejscu kremacja odbywa sie 24h/dobe i rownoczesnie pali sie kilka stosow kremacyjnych. Widok tutaj jest porazajacy. Stos obok stosu, cialo obok ciala czekajace w kolejsce, a wszystko to obok toczacego sie zycia. Dla miejscowych smierc i kremacja jest czyms naturalnym, dla bialych gapiow to co sie tutaj dzieje jest trudne do zrozumienia, a tym bardziej opisania... Dla miejscowych takim fenomenem wydaje sie byc Leonek, ktory po chwili jest otoczony spora grupa ludzi.
W drodze powrotnej robimy sobie nad swieta Matka Ganga tatuaze z henny. Oczywiscie dla miejscowych stajemy sie niebywalym zjawiskiem i po chwili jestesmy znow otoczeni takim kordonem miejscowych, ze trudno sie przebic. Leonek jest zachwycony swoim malunkiem i juz planuje, jak bedzie sie myl aby tatuaz zoachowal sie jak najdluzej.
Wracamy do hotelu. Wieczor, kolacja, maly relax i zaraz ruszamy w miasto. Leonek zmeczony po chili zasypia w wozku:) Jest glosno, ale synkowi to nic nie przeszkadza. Do hotelu wracamy o 23 i idziemy lulu...

Page: 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

Publish your own story!


  Terms and Conditions    Privacy Policy    Press    Contact    Impressum
  © 2002 - 2024 Findix Technologies GmbH Germany    Travel Portal Version: 4.2.8