Free travel home page with storage for your pictures and travel reports! login GLOBOsapiens - Travel Community GLOBOsapiens - Travel Community GLOBOsapiens - Travel Community
Login
 Forgot password?
sign up


Top 3 members
wojtekd 90
Member snaps
thraen

Remik's Travel log

about me      | my friends      | pictures      | albums      | reports      | travel log      | travel tips      | guestbook      | activities      | contact      |

Log entries 51 - 60 of 204 Page: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10



Sep 19, 2012 08:00 PM Mocne uderzenie na finiszu :)

Mial byc plaskowyz Dieng, w sumie po to przyjechalismy tu do Yogyakarty, ale gdy juz tu zakotwiczylismy przypomnielismy sobie swa porazke sprzed pieciu lat z Merapi. I choc nie bylismy przygotowani w zaden sposob, zmeczeni po 36 godzinach w drodze non-stop to wieczorem korzystajac z ostatniej tym razem tu nocy ruszylismy korzystajac z okazji ze chwilowo jest spokojny. Przypadkowo dolaczylismy do grupy jakichs mocarzy alpinistycznych, rwali cala noc pod gore jak szaleni, pierwsi na szczycie wyprzedzili nas o godzine ale i walka na tylach byla zacieta, z nasza kondycja hm.. mocno biurowa, brakiem przygotowania i odczuwanym jeszcze zmeczeniem po walce na Semeru rzutem na tasme dotarlismy na krater jako przedostatni tego dnia po ostrym finiszu z jakimis francuzami toczac mordercza walke z osuwajacymi sie skalami. Mimo ze uciekajac przed osuwajaca sie lawina kamieni malo nie potluklem aparatu (potluklem za to dosc solidnie co innego ;) to na szczycie stanelismy bardzo szczesliwi. Uczucie niesamowite, wyziewy siarki wrecz oszalamiaja i choc jest to wulkan w partiach szczytowych sporo latwiejszy niz Semeru bo tu jest sie czego chwycic stalego przy wspinaczce to i tak wracalismy do cywilizacji na ostatnich nogach :)



Sep 16, 2012 08:00 PM Dwa razy do tej samej rzeki..

...nie wejdziesz. I to jednak prawda jest. Kiedy bylismy poprzednio na Gili kursowala jedna lodka i bylo kilka bungalowow na plazy a ceny bardzo sympatyczne, teraz coz.. bungalow za szesc razy tyle co poprzednio, juz nie na plazy a w centrum wyspy bo cala zastawiona betonowymi poczwarkami domkow klima, wifi.. tyle ze prad rzadko kiedy wiec generatory warcza jak wsciekle, a w barze jak to w barze, w sumie mialem satyfakcje gry im piec lat temu przepowiadalem co to bedzie jak tu rosjanie dotra, pierwsze co, to mnie za rosjanina wzieli a gdy sprostowalem ucieszyli sie "nie lubimy rosjan" szkoda w sumie, nawet dziwili sie gry wspomnialem ze akurat ja do nich nic nie mam.
Mimo wszystko spedzilismy tam mile trzy dni na plazy i pora byla sie zbierac zbankrutowalibysmy tam, posztukowalismy troche i tak po 36 godzinach non-stop w drodze dotarlismy dzis do Yogjakarty. Dlugo nachodzilismy sie by znalezc hotel w ktorym piec lat temu spedzilismy bardzo sympatyczne chwile. Moze jest a moze go juz nie ma, tam gdzie kiedys byly dwa, tam sa ich doslownie setki. I tak to wyzedl i post sentymentalny i podroz troche wlasnymi sladami, po raz pierwszy zreszta w naszej historii, bardzo to pouczajace doswiadczenie :) A teraz pora troche sie przespac bo jednak spory kawalek zrobilismy :)



Sep 11, 2012 08:00 PM Troche plazy nie zaszkodzi :)

Zmarzlismy na tych wulkanach okropnie :) Trzeba wiec troche odtajac i dlatego zwialismy z Jawy szukac jakiejs plazy. Po kilkunastu godzinach jazdy miejscowym autobusem klasy "economic" ;) dotarlismy do Denpasar na Bali. Mimo ze kierowca swietnie by sie sprawdzil w Formule 1 bo to co wyprawial tym autobusem przechodzilo wszystko co mozna sobie wyobrazic na drodze to i tak dotarlismy oczywiscie o polnocy :) Chyba sie tu przeprosze z miejscowymi samolotami bo jeszcze nam trudno ochlonac po tej jezdzie :) Rano ewakuowalismy sie z Denpasar najszybciej jak sie dalo, naprawde nie wiem czego turysci szukaja tu na Bali bo to jedyne chyba miejsce w Indonezji gdzie nie ma grama spokoju a kazdy chce turyste oszukac, brr.. Szybkim kursem dotarlismy do portu gdzie sa promy na Lombok i wlasnie czekamy na lodz, ktora zabierze nas na znane nam juz wyspy Gili. Wszyscy twierdza ze sa bardzo drogie ja tego z poprzedniego pobytu nie kojarze, a wrecz przeciwnie, ale w koncu minelo 5 lat, a rzeczy sie zmieniaja, wtedy byla jedna lodka jaka tam plywala kolo pieciu godzin, teraz jest tu kilka szybkich lodzi motorowych ktore tam kursuja w 75 minut, no coz, dojedziemy to zobaczymy :)



Sep 09, 2012 08:00 PM Wulkan Semeru

Zrobilismy go w stylu wrecz alpejskim, w dwa dni 40 kilometrow sakramenckich wertepow i wspinaczki. Samo wejscie na stozek dostarcza niesamowitych wrazen choc troche deprymuja ustawione przy szlaku wspinaczki dziesiatki tabliczek "in memorian" tych ktorym sie nie udalo, ktorzy tam wlasnie dzieki Semeru zakonczyli ziemska wspinaczke. Finalne podejscie na stozek jest niesamowicie ciezkie stok ma 75 stopni nachylenia a stalego gruntu nie ma wcale tylko drobny zuzel i pyl, ze wspinajacej sie przed nami 13 osobowej grupy dobrze wyposazonej nawet w tlen do szczytu dotarlo 3, my z naszym wyposazeniem w postaci sekatych kosturow wygladalismy raczej na pielgrzymow :) Dotarlismy 150 m od strefy smierci na szczycie i musielismy zwiewac, ten wulkan jest szalenie niebezpieczny i przebywanie na nim rano po 8 godzinie to najlepsza droga do dolaczenia do lasu wspomnianych tabliczek :) Nawet nasz pomocnik miejscowy jakiego najelismy zwial w polowie stozka pod gore kiedy tylko gora zaczela wybuchac :) Teraz korzystajac z gosciny w RanuPani robimy ten wpis i kombinujemy po pierwsze jak tu sie stad wydostac a po drugie dokad :) Jak gdzies dotrzemy damy znac :)



Sep 08, 2012 08:00 PM Tengger kaldera..

Nigdy bym nie pomyslal, ze wrocimy tu tak szybko, minelo w koncu piec lat kiedy tu bylismy.
Zara po przyjezdzie odwiedzilismy starego znajomego czyli wulkan Bromo. Bardzo sie zmienil, wyrwal w zeszlym roku ogromny krater a wewnatrz jest jezioro kwasu. Zostalismy na noc i nastepnego dnia spodobal nam sie wulkan Batok, to wygasly wulkan, na szczycie nie ma nawet krateru ale wyjatkowo widowiskowy. Mimo ze nie jest duzy wejscie ( i zejscie) nie bylo proste bo sklada on sie wylacznie z drobniutkiego piasku, kazdy krok powoduje ogromne lawiny. Procz nas nie bylo tam nikogo wiecej.
A teraz juz jestesmy w RanuPani, przebylismy morze piaskow przez cala kaldere i oto jestesmy: to punkt wyjsciowy na Semeru, piec lat temu nie odwazylismy sie go robic, dzis z doswiadzceniem jakie mamy.. coz, sprobojemy :)
Za chwile wychodzimy i jesli dobrze pojdzie za trzy dni powinien byc nasz ;) Trzymajcie kciuki.



Sep 05, 2012 08:00 PM Surabaya impresje..

Taka sobie miescinka, planowalismy stad zmykac dzis rano ale w koncu sa wakacje, wiec warto bylo wreszcie pospac :) Przy okazji z niejakim trudem zaopatrzylismy sie jako tako na wyprawe na wulkany, zawodowcy pewnie usmialiby sie zdrowo widzac z czym my sie wybieramy ale w koncu to nie Cotopaxi ani Everest, temperatury zasadniczo nie powinny ponizej zera bardzo zjechac nawet przy atakach szczytowych a poza tym jak to mowia tak krawiec kraje jak mu materii staje. Po prostu trzymajcie kciuki ;)
A ze dzis Beatka ma urodziny to i jest okazja jakis maly clubbing zrobic na te wiekopomna okolicznosc, zastanawiam sie skad oni tu gorzale w tych lepszych barach biora bo w sklepie jeszcze tu nie widzialem. Przy okazji zrobimy troche zdjec nocnych bo widoki nie przestaja tu fascynowac, chyba tylko tu mozna spotkac szczura z kotem jedzacych cos razem na ulicy, poza tym jako ze jest bezchmurnie wiec musze upolowac moj ulubiony Krzyz Poludnia :)



Sep 04, 2012 08:00 PM Znowu w Indonezji :)

Lot do Jakarty byl spokojny co mnie szczegolnie cieszylo bo nad Zatoka Bengalska zawsze strasznie hustalo, procedury na lotnisku trwaja tam tyle czasu ze kolo pierwszej w nocy zlapalismy dopiero taksowke i zawinszowalismy sobie kurs do Ibisa bo nic mi lepszego do glowy nie przyszlo po czterech dniach lekkiej wyrypy prawie bez snu. Okazalo sie ze w Jakarcie jest ich z piec i nie bardzo koles wiedzial gdzie ma jechac ale jakos poszlo i tak to o drugiej w nocy zrzucilismy bety i ruszylismy na clubbing zeby wreszcie jak ludzie przy kuflu odsapnac trudy podrozy :) Niestety w okolicy byly same lokale z panienkami, nawet nas zachecaly (dziwne, jak to tak, razem? :) ale znalezlismy w koncu jakies stoliki pod miejscowym calodobowym i tak to powitalismy Jakarte :)
W poludnie zwinelismy manele i ruszylismy do znajomego nam Sea World, jakies dziwne ryby tam serwuja moja to sie w sumie z glowy i ogona skladala :) Wrocilismy wieczorem i zlapalismy pociag na drugi koniec Jawy az do Surabai, jak zwykle sprzedali nam najdrozszy bilet executif, ja to tu zawsze musze frycowe zaplacic :) Jako ze na miejsce dotarlismy rano zakotwiczylismy w pierwszym z brzegu wzietym z przewodnika hotelu. calkiem przyzwoitym zreszta i teraz kombinujemy jak tu sie stad wydostac i przede wszystkim GDZIE stad pojedziemy :) Padl pomysl zeby tym razem wreszcie zrobic Semeru, ale ta Surabaja to taka troche dziura w sumie i nie bardzo tu jest gdzie sprzet kupic na taka wspinaczke, a jeszcze tu czytam ze jakies certyfikaty medyczne zadaja od wspinajacych bo im ostatnio paru na serce tam kipnelo po drodze, no coz, pozyjemy zobaczymy, w kazdym razie z zalem ale jednak dalismy spokoj z wyprawa na Halmahaere bo po prostu koszt jest za duzy a czasu nie za bogato. Obudzimy sie rano to pewnie bedziemy wiedziec a tymczasem trzymajcie za nas kciuki :)



Sep 03, 2012 08:00 PM Wracamy na wulkany! :)

Z lekkim opoznieniem, bo sporo sie dzialo, ale zaczynamy wpisy z kolejnej przygody :)
W sumie prawie do konca nie wiedzielismy gdzie wybrac sie tym razem, zdecydowalismy sie wiec dokonczyc to co rozpoczelismy kilka lat temu i tak to polecielismy znow do Indonezji. Eurolines zawiozl nas z Krakowa do Frankfurtu tam wreszcie mielismy czas i mozliwosc raczyc sie miejscowym winem jablkowym jakie ominelo nas poprzednio, przespalismy noc a nastepnego dniia odlecielismy do Dubaju. Latanie z Emiratami jest w porzadku samo w sobie niestety na ziemi organizacja jest kiepskawa, to co bez problemu zalatwiamy w niskobudzetowej Air Arabii tutaj jest takie nakombinowane i przede wszystkim koszmarnie drogie ze odpuscilismy sobe stopover w Dubaju, niech sie wypchaja :)
Panienka przy kontroli w transfer zone zarekwirowala z podrecznego Beaty resztke wina z samolotu w malenkiej buteleczce patrzac na nia jak na zbrodniarza i z przygana pytajac "czy pani pije?" :) No coz, moich przepastnych kieszeni nie przeswietlali wiec flacha wisniowki wjechala do emiratow nie niepokojona, na miejscu dokupilem jeszcze rum w bezclowym i dwie cole wiec impreza byla jak sie patrzy, coz widac u nich jakas inna logika, zabieraja wino jakie sami serwuja na pokladzie :)



May 06, 2012 08:00 PM Grecja, radosny kraj, radosna organizacja :)

W Atenach zrobilismy co sie dalo, jakies klasztory, port w Pireusie, poczulismy sie dokulturalnieni, poczulismy atmosfere wiekow i odjechalismy do Salonik. Nie bylo to proste, dworzec kolejowy w Atenach to cos mniej wiecej jak u nas dworzec Wieliczka Rynek, a o czyms takim jak rozklad jazdy mozna zapomniec, dobrze, ze jakis koles siedzi w okienku z informacja. Jazda cala noc wagonem pelnym Grekow to doswiadczenie wyjatkowe samo w sobie, ze oni nawet o czwartej nad ranem nie traca wigoru :)
W Salonikach lotnisko mimo wszystko jest lepiej zorganizowane niz kolej i tak to o czasie odlecielismy do Budapesztu, niezle piwo leja tam na dworcu, chyba najlepsze na tej trasie, byl czas akurat na kufelek i oto nocnym pociagiem dotarlismy nad ranem do Krakowa.
Kolejna wyprawa za nami, kolejne kraje no, moze nie zwiedzone ale choc "naklute" :) Pora przesortowac fotki, no i.. popracowac nad nowa wyprawa ;)



May 03, 2012 08:00 PM Ucieczka z kraju gdzie Mercedes jest bogiem..

Dziwny kraj, robi wrazenie szalenie bogatego, luksusowe samochody, kazdy dom na wsi przynajmniej trzy pietra a z drugiej strony np. infrastruktura drogowa jak w Bangladeszu. Nocny autobus do Aten forsuje drogi na których asfalt pozostal tylko wspomnieniem czasem mialem wrazenie ze autokar omijajacy kratery na drodze po prostu sie przewróci, o spaniu nie bylo mowy.
W Atenach wyladowalismy nad ranem. Zakotwiczylismy w hotelu jaki w opiniach mial same koszmarne opinie o sasiedztwie, ze bija, ze narkomani, prostytutki.. Jakies bojace lolki normalnie do tych Aten jezdza, niechby u nas w Nowej Hucie wieczorem wyladowali :) Ot dzielnica jak dzielnica, sklepy bankomaty.. Zakwaterowalismy sie i heja banana na Akropol, no bo w koncu tu byc i nie wejsc.. :)

Page: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

Publish your own story!


  Terms and Conditions    Privacy Policy    Press    Contact    Impressum
  © 2002 - 2024 Findix Technologies GmbH Germany    Travel Portal Version: 4.2.8