Free travel home page with storage for your pictures and travel reports! login GLOBOsapiens - Travel Community GLOBOsapiens - Travel Community GLOBOsapiens - Travel Community
Login
 Forgot password?
sign up


Top 3 members
wojtekd 55
pictor 40
Member snaps

Andrzej's Travel log

about me      | my friends      | pictures      | albums      | reports      | travel log      | travel tips      | guestbook      | activities      | contact      |

Wiecej wpisow o biezacych podrozach mozna znalezc na Twitterze: http://twitter.com/ostrand_ao

Log entries 111 - 120 of 120 Page: 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12



Aug 31, 2009 06:00 PM W drodze do Tanzanii

Przed wyruszeniem w dalsza droge idziemy na spacer, glownie aby zobaczyc slynne "kly-brame", charkterystyczny symol tego miasta. Wyjezdzamy o 7 rano z Mombasy. Po 2h jazdy docieramy do granicy z Tanzania. Odprawa bardzo sprawna. Na granicy od strony Tanzanii - troche szokujace nas niepodzianka - wizy po 50$ dla kazdego z nas (lacznie z Leonkiem). "Placzemy" i placimy, i jedziemy dalej. Znow pojawia sie kiepska droga... trzesie. Trwa to dosc krotko, uff!!!. Za oknami autobusu sledzimy zycie Tanzanii. Widac, ze to 1 wrzesnia i poczatek roku szkolnego. Mnostwo dzieci w szkolnych mundurkach: bialo-zielonych lub bialo-granatowych. Miejscowi niechetnie daja sie fotografowac. Na krotkich postojach autobus natychmiast otaczaja handlujacy. Podnosza towary wysoko do okien i oferuja ogromne worki owocow, napoje, slodycze, itp. Zdecydowanie jest to zaglebie pomaranczy. Po drodze jestesmy co chwila kontrolowani, za kazdym razem przez inne sluzby, co widac po ich mundurach. I tak podroz mija nam i trwa blisko 10h. Oj dlugo... Wreszcie docieramy na miejsce. Oczywiscie natychmiast otacza nas grupa "naganiaczy" proponujac taxi, hotele, wycieczki, i nie wiadomo co jeszcze. Znajdujemy hotel, bierzemy kapiel (oczywiscie woda tylko zimna) i idziemy na amu-amu, A pozniej chwila relaksu i idziemy lulu. Dobranoc!



Aug 30, 2009 06:00 PM Fort Mombasa

Pobudka o 5 rano, ale budzik tutaj nie jest potrzebny, muezini dlugo sapc nie daja. Krotka toaleta i ruszamy w droge. Musimy doplynac do miejscowosci na ladzie - Makowe, skad ruszaja autobusy do Mombasy. Na lodzi panuje specyficzny porzadek i to kapitan decyduje kto gdzie siedzi i czyj bagaz gdzie lezy. Na niewielkiej lodzi jest z 40 osob - troche straszno, ale trzeba robic dobra mine. Plyniemy okolo 30 minut. Pakujemy nasz manatki do busa i chwile po 7 wyjezdzamy. Czeka nas blisko 6h jazdy. Pierwsze dwie godziny sa "wstrzasajace". Droga okropna, nawet Leonek dopytuje kiedy przestanie trzasc. W koncu nadchodzi upragniony asfalt. W autobusie mamy tez wojskowa asyste. Po drodze kierowca i jego pomocnicy zalatwiaja mnostwo interesow, co chwila postoj i pakowanie roznego towaru (wegiel drzewny, ropa, owoce - wszystko w workach). Podczas krotkich przystankow, jak z podziemi wokol autobusu pojawiaja sie miejscowi i proponuja rozne przekaski, np. gotowane jajka z czerwonym sosem. Rezygnujemy z baru, choc jestesmy bez sniadania. Dluzszy postoj mamy w Mailindii. O 14 parkujemy w Mombasie. Hotel blisko - hurra! Szybki, zimny prysznic i udajemy sie na obiad, a pozniej na zwiedzanie miasta. W centrum istne szalenstwo - dzikie tlumy. Kierujemy sie do Old Town, tu spokojniej i o dziwo dosc czysto. Wieczor konczymy podziwiajac Mombase noca z hotelowego tarasu.



Aug 29, 2009 06:00 PM Rajskie plaze Lamu

Po halasliwej nocy - kazania gloszone w meczetach i nadawane przez glosniki, odglosy miejscowych oraz glosna muza - rano ruszamy. Najpierw maly spacer waskimi uliczkami, a nastepnie Muzeum Lamu. Leonek bardzo zainteresowany, glownie statkami oraz naszymi opowiesciami o czasach sprzed setek lat. Nastepnie kawa i sniadanie w porcie, po czym ruszamy na plaze do wioski Shella. Mielismy plynac tam lodzia, ale w koncu wybralismy sie pieszo. Po drodze mijamy elektrownie, szpital, a przede wszystkim miejscowych ludzi. Po godzinie drogi docieramy, wydmy i piasek teraz sa wszedzie, a woda cieplutka. Istne szalenstwo. Leonek happy i my tez. Po poludniu kontynuujemy wedrowki po Lamu. Na kolacje czeka na nas grilowana langusta - palce lizac! Leos padl - slonce, kapiele i dzikie biegi na placu przed fortem zrobily swoje. A my mamy troche relaksu. Tylko najgorsze, ze czujemy skutki dzialania slonca, a rano trzeba wziasc plecaki na ramiona...



Aug 28, 2009 06:00 PM Prawdziwa Afryka

Po ostatniej nocy u Jima lecimy dzis do Lamu. Po drodze na lotnisko mamy zajechac do slamsow Kibera. Jednak korki i dzikie tlumy na ulicach niwecza nasze plany, musimy zdazyc na samolot do Lamu. Podroz to niezla przygoda, a jeszcze wieksza przeprawa lodzia na wyspe Lamu. A to juz koniec cukierkowego zycia. Od razu pojawiaja sie towarzysze-przewodnicy. Po chiwli odnajduejmy hotel w ktorym chcemy sie zatrzymac. Uff... sa wolne miejsca. Hotel oryginalny, wlasciwie bez scian, tylko otwarta przestrzen, ale z dachem. Mamy bossa, ktory opiekuje sie pokojem i na nasze zyczenie nam gotuje. Dzis upitrasil ryz z krewtkami w sosie pomidorowym. W miescie widac wszechobecna biede, uliczki sa bardzo waskie, jedyny transport to osiolki i wozki ciagniete przez ludzi. My zreszta sami dla miejscowych jestesmy niezla atrakcja, szczegolnie Leonek. Dzieci chca dotkac chociaz jego skory, a wozek wzbodza ogolna sensacje. Nie wiemy czy zasniemy, bowiem muzeumanie maja ramdan, i po zschodzie slonca muezini nawoluja non-stop do modlitwy. Ale dzien byl wyczerpujacy, wiec pewnie zasniemy. Dobranoc!



Aug 27, 2009 06:00 PM Powrot do Nairobi

Pobudka o 7:00, pakujemy swoje rzeczy, sniadanko i zegnamy sie z Masai Mara. Przed nami 6h jazdy do Nairobi. W Nairobi oczekuje nas przewodnik z biura, ktore organizowalo safari, i wraz z nim udajemy sie do resteuracji Carnivore. Potezny grill i pieczone na nim miesiwa roznego, dzikiego kalibru. Po uczcie wracamy do domu Jima. Po drodze zobaczylismy jeszcze miejsce w ktorym Kenia oglosila niepodleglosc. W domu juz relax. Leonek po wyczerpujacej podrozy ma czas wolny i glownie towarzyszy ogrodnikowi. Ogolnie dzien dosc spokojny i mamy sporo czasu na rozmyslanie o tym co juz zobaczylismy i przezylismy oraz o calej Afryce. Wiemy jedno, w te kilka dni gdybysmy nawet przyjechali z workami pelnymi pieniedzy nie zmienimy Afryki. Najbardziej zadziwiaja kontrasty: sa miejsca gdzie jest wszystko, a tuz za rogiem bieda jaka trudno sobie wyobrazic...



Aug 26, 2009 06:00 PM Safari - dzien 2

Rano spacer do hipopotamow. Po sniadaniu o 8:30 wyjezdzamy na calodniowe safari. Zebry i gnu juz nas nie zachwycaja, za to mamy szczesliwy dzien na lwy, hipopotamy, krokodyle, gazele, zyrafy, gepardy, strusie... Docieramy tez go granicy z Tanzania. Obiad jedzony pod drzewem akacji jest nielada atrakcja. Leonek niestrudzony, po powrocie ma obiecany basen. Po calym dniu w kurzu i sloncu wszyscy marzymy o kapieli. Dzien pelen wrazen i niespodzianek, super ze pozostano choziaz fotki...



Aug 25, 2009 06:00 PM Czas na safari

Samochod terenowy przyjechal po nas przed ustalonym czasem, ale oczywiscie dla naszego kierowcy-przewodnika to "no problem". Ruszamy o 8:30, przed nami 6h jazdy. Pada lekki deszcz i jest okrutna mgla. Za oknami z kazdym kilometrem widoki coraz bardziej ubogie. Asfalt (jak szwajcarski ser) w koncu konczy sie i zaczyna sie droga terenowa. Leonek ma nowego przyjaciela - Jamaila - naszego kierowce. Bardzo sympatyczny czlowiek. Pierwszy postoj - Wielki Row Afrykanski i pierwsze zakupy pamietek oraz owocne "zbijanie ceny". Drugi postoj to wioska Masajow. Czesc to "aktorzy", ale przedstawienie jest najs. Zwiedzamy wioske, a tu nie jest kolorowo. Leonek wrecza male maskotki z Polski. Za malo dla wszystkich dzieci... Okolo 14 wjezdzamy do rezerwatu Masai Mara. Keekerok okazuje sie super miejscem. Tuz po obiedzie ruszamy na pierwsze safari - ale tego nie da sie opisac w kilku slowach. Wrazenia niesamowite. Kolacja - Leonek nadal biega. PS. Przed snem przy naszej lodge odwiedzil nas jeszcze hipopotam. Juz wiemy dlaczego odprowadzal nas straznik...



Aug 24, 2009 06:00 PM Nairobi tour

Wtorkowy poranek byl przemily, obudzil nas spiew ptakow. Szybkie sniadanie i ruszylismy na podboj Nairobi. Zamowilismy taxi, a szofer okazal sie nie tylko kierowca ale i "frendem". Leonek szybko sie zaprzyjaznil i barrdziej pilnowal przyjaciela niz rodzicow. Bylismy w osrodku z zyrafami, w domu Karen Blixen oraz centrum Nairobi. Wizyty we wszystkich tych miejscach dostarczyly nam niesamowitych przezyc. Leonek ma niespozyte sily, szalal jeszcze dlugo po powrocie do domu, podczas gdy my biesiadowlismy z Jimem.



Aug 23, 2009 06:00 PM Witaj Afryko

W koncu wyloadowalismy w Nairobi. Na wstepie poznalismy biurokracje kenijska, ale nasz luz zostal wynagrodzony wizami za 25$ zamiast 50$. A jeszcze wieksza radosc sprawil oczekujacy szofer z tabliczka "LEON", ktory zawiozl nas szczesliwie do Jima. Piekny dom i goscinnosc Jima zachwycily nas. Idziemy spacv, bo noc krotka...



Aug 22, 2009 06:00 PM Jestesmy prawie gotowi

Jestesmy prawie gotowi Jutro ruszamy w naszą niezwykłą podróż do dwóch państw wschodniej Afryki - Kenii i Tanzanii! Przygotowania do niej zajęły nam wiele tygodni, ale w końcu wszystko jest gotowe i możemy ruszać. W ciągu dwóch tygodni mamy w planach m.in.:
- zwiedzić Nairobi i Dar es Saalam;
- zapolować na dzikiego zwierza w rezerwacie Masai Mara;
- zajrzeć do kenijskiego raju czyli do... Lamu;
- sprawdzić czy Mombasa ma coś jeszcze z miasta czasów kolonialnych;
- odkryć fragment Tanzanii;
- spędzić kilka dni na romantycznym Zanzibarze;
- i... oczywiście świetnie się bawić!
Trzymajcie kciuki!
--
LBA

Page: 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12

Publish your own story!


  Terms and Conditions    Privacy Policy    Press    Contact    Impressum
  © 2002 - 2024 Findix Technologies GmbH Germany    Travel Portal Version: 4.2.8